Tak nam powtarzano od dziesiątek lat - szczególnie dziewczynkom i kobietom, trzymając je dzięki temu na smyczy "grzeczności". Czy jest w tym powiedzeniu choć ziarno prawdy?
Złość w pewnych warunkach może szkodzić urodzie
To stwierdzenie niesie w sobie część prawdy, gdyż urodzie i ogólnie zdrowiu, którego ona jest konsekwencją, szkodzi złość, która zostanie zepchnięta “do podziemia”, stłumiona, a z czasem wyparta i zapomniana.
Złość to złożona emocja, której komponentami są smutek, żal, rozpacz, wstyd, poczucie winy i emocje pokrewne. Jeśli tkwią w ciele - stłumione, wyparte i nieuświadomione - działają z ukrycia, powodując blokady w przepływie energii przez ciało. A blokady stanowią przeszkodę w transporcie składników odżywczych do komórek z jednej strony i - mówiąc plastycznie - w wywozie "śmieci" z drugiej. Złość zatem szkodzi naszemu zdrowiu, czyli - jak by na to nie spojrzeć - urodzie, która ze zdrowym duchem i ciałem jest kojarzona, ale wówczas, gdy jest wyparta i jej istnieniu w nas zaprzeczymy.
Wyparta ze świadomości złość tamuje przepływ życiodajnej energii
Kto jest zdrowy - jest naturalnie piękny. Kto jest zdrowy - nie zatrzymuje tego, co mu nie służy i pozwala na swobodny przepływ, w szerokim tego słowa znaczeniu. Zdrowie jest jak światło bijące od człowieka - nie dopuszcza mroku i rozjaśnia cienie. Kto jest zdrowy - emanuje wszystkimi kolorami tęczy - czasem się złości, czasem smuci - żadna emocja nie jest mu niemile widziana i nie odwraca on od niej uwagi jak od czegoś niewłaściwego. Skoro przychodzi - to znaczy, że MIAŁA PRZYJŚĆ.
Kto CHCE BYĆ ZDROWY, powinien otworzyć swoje serce na złość, kiedy ta się pojawia - i zamiast atakować innych pod jej wpływem lub podgryzać siebie, przeczekać ją w odosobnieniu, oddychając głęboko, aż naturalnie się rozpuści. Taka postawa przynosi w rezultacie zdrowe relacje na zewnątrz, a wewnątrz, swobodny przepływ energii i PIĘKNOŚĆ (URODĘ) oraz ZDROWIE na każdej płaszczyźnie życia.